Coraz częściej w przestrzeni publicznej, słychać głosy postulujące zmianę definicji gwałtu, jaka obowiązuje w polskim Kodeksie Karnym.
Obecnie, aby uznać, że doszło do popełnienia przestępstwa zgwałcenia, należy dowieść, że do obcowania płciowego doszło za pomocą przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu. Proponowana zmiana ma polegać na zdefiniowaniu gwałtu jako każdego obcowania płciowego, do którego doszło BEZ zgody jednej z osób.
Abstrahując od publicznej debaty, która obecnie zdaje się dzielić różne frakcje polityczne, podkreślić należy, że taka zmiana definicji, w mojej ocenie nie będzie ułatwiać procesu dowodzenia przed Sądem. Nadal bowiem pokrzywdzony przestępstwem musi dowieść, że takowej zgody nie wyraził – w jaki sposób? Jak doktryna i orzecznictwo zdefiniuje zgodę, skoro „brak sprzeciwu ma nie być uznany za zgodę”? Rodzi się również – niepopularne pytanie – w jaki sposób przed takim zarzutem ma się bronić osoba oskarżona o dokonanie takiego czynu?
Jak zatem dotychczas – każda sytuacja musi być oceniona indywidualnie, ale nie można w dyskusji publicznej „spłaszczać” problemów występujących obecnie i próbować forsować tezę, że brak siniaków u osoby pokrzywdzonej lub DNA pod paznokciami wyklucza obecnie skazanie sprawcy przestępstwa zgwałcenia.
adw. Joanna Kogut